Menu Zamknij

Graal – Czarne 13

Długo ocze­ki­wa­ny album zespo­łu trę­ba­cza Antoniego „Ziuta” Gralaka (karie­ra od Tie Break po YeShe). Nagrania w więk­szo­ści powsta­ły jesz­cze w 2011 roku w ana­lo­go­wym stu­diu w Rogalowie, pod okiem Wojcka Czerna.

graal-13Obecne wcie­le­nie Graala – bo zespół wyda­wał pły­ty jesz­cze w latach 90. – zaczy­na­ło w kwar­te­cie Gralak, Rzepka, Szymkiewicz, Darek Sprawka (tuba i puzon), obec­nie skła­da się z dzie­się­ciu osób. Obok sek­cji dętej z ple­ja­dą mistrzów jaz­zu nie tyl­ko impro­wi­zo­wa­ne­go (Bronek Duży, Klaudiusz Kłosek, Alek Korecki, Marek Pospieszalski) gra dwo­je per­ku­si­stów: Ola Rzepka oraz Arek Skolik, basi­sta Locko Richter i Jacek „Budyń” Szymkiewicz odpo­wie­dzial­ny za śpiew i teksty.

Ten ostat­ni pisze: „Jestem na tej pły­cie cegieł­ką jed­ną z wie­lu. I może i sły­chać mnie wyraź­nie, bo głos mam moc­ny. A śpie­wam do mikro­fo­nu. Ale to przy­pa­dłość woka­li­stów zwy­czaj­na. Jak ruda kita u lisa albo para znad gotu­ją­cej się wody. Na tej szcze­gól­nej pły­cie jestem cegieł­ką, jed­ną z”. Budyń ma świet­ną pas­sę – nie­daw­no uka­za­ła się pły­ta „Kurosawosyny” Babu Króla, na któ­rą napi­sał jed­ne z naj­lep­szych swo­ich tek­stów w karie­rze. Tu, jak na zespół w głów­nej mie­rze jaz­zo­wy, liry­ki jest wyjąt­ko­wo dużo, ale szcze­gól­ną uwa­gę zwra­cam na piosenki.

Bo Graal gra pio­sen­ki – spo­ro jest słów, impro­wi­za­cji mało, za to dużo kapi­tal­nych moty­wów, dłu­gich fraz, kapi­tal­nie zagra­nych ryt­mów. W peł­nym gro­ove­’u „10 000 ton” poma­ga w tym nawet flet. „Substancjonalne” czy „Hau hau” to dłuż­sze for­my cier­pli­wie pod­da­ją­ce się słow­nym igrasz­kom Budynia. Odwrotnie jest w roz­bry­ka­nych „Rewolucjach”, a utwór tytu­ło­wy łączy hip­no­tycz­ny rytm z „zaśli­nio­nym”, eks­pre­syj­nym woka­lem, wszyst­ko peł­ne potwó­rzeń, zapę­tleń. Na listę ulu­bio­nych utwo­rów wcią­gam te pio­sen­ko­we – zre­lak­so­wa­ne „K jak go go”, gdy Budyń chwy­ta za gita­rę, a orkie­stra pro­wa­dzi go roz­kosz­nie dłu­gi­mi fra­za­mi, oraz peł­ne­go werwy „Drona”, w któ­rym to woka­li­sta pró­bu­je nadą­żyć za ener­gią zespo­łu gra­ją­ce­go kapi­tal­ne, pięk­ne fra­zy. Trzeba posłuchać.

Tekst uka­zał się 16/6/15 w Wyborcza.pl/kultura – tam­że wię­cej recenzji

Podobne wpisy

Leave a Reply