Menu Zamknij

Karate Free Stylers – Northern Youth

Domeną zespo­łu z Olsztyna jest roc­ko­wa wście­kłość i brud, ale też pierw­szej kla­sy melo­die, niczym na ame­ry­kań­skiej sce­nie indie z prze­ło­mu lat 80. i 90. Mocne i pie­kiel­nie melo­dyj­ne pio­sen­ki Karate Free Stylers to szcze­pion­ka prze­ciw póź­niej jesieni.

karatefreestylersNorthern Youth” mogło­by być kom­ple­tem z wyda­ną mniej wię­cej w tym samym cza­sie pły­tą Kiev Office. Jednych i dru­gich moż­na nazwać melo­dyj­ny­mi gita­row­ca­mi z pół­no­cy, z tym że Karate Free Stylers – mają­cy mniej­sze doświad­cze­nie stu­dyj­ne i kon­cer­to­we – brzmią bar­dziej świe­żo, entu­zja­stycz­nie, no i bar­dziej sztampowo.

Co nie ozna­cza, że zgłę­bia­nie moż­li­wo­ści gitar i gita­ro­wych efek­tów jest czymś złym. Zwłaszcza w przy­pad­ku mło­dych zespo­łów moż­na liczyć na nad­wyż­kę ener­gii i prze­no­szą­cą góry wia­rę we wła­sny talent. Tak jest z Karate Free Stylers. Domeną zespo­łu jest roc­ko­wa wście­kłość i brud, ale też pierw­szej kla­sy melo­die, niczym na ame­ry­kań­skiej sce­nie indie z prze­ło­mu lat 80. i 90. Nawet gdy jeden z gita­rzy­stów gra akor­dy z mniej prze­ste­ro­wa­nym brzmie­niem, to dru­gi two­rzy pod nimi moc­no zgrzy­tli­wy pod­kład. Jasne, że te zgrzy­ty nie brzmią zbyt sty­lo­wo, zle­wa­ją się, buczą, ale w tej kon­wen­cji nie jest to zabro­nio­ne. Kurt Cobain się nie przej­mo­wał, tyl­ko włą­czał fuzz i grał świet­ne melo­die. Na Karate Free Stylers też przyj­dzie czas, na razie wyda­ją się zapa­trze­ni w „Bleach” Nirvany.

Najwięcej na „Northern Youth” jest szyb­kich, ener­gicz­nych nume­rów. Dobre są też jed­nak te momen­ty, w któ­rych olsz­ty­nia­nie zwal­nia­ją, jak „Retreat Is Only The Beginning” czy „December’s Tragic Drive”. To daje im uroz­ma­ice­nie, zysku­ją napęd „spo­za” sce­ny indie­roc­ko­wej. Bo wszyst­ko gdzieś już było, nawet bły­sko­tli­wy, od razu zapa­mię­tu­ją­cy się refren tytu­ło­we­go utwo­ru: „And I can’t believe/ I can’t believe/ I won­der if I can”. Z kolei peł­ne werwy „Broken Trees” brzmi jak Mudhoney, nawet gdy w poło­wie na moment znacz­nie zwal­nia. A sko­ro już o refre­nach – wyjąt­ko­wo dobrze leży na tej pro­stej muzy­ce sil­ny, dość niski głos woka­li­sty. Próby zróż­ni­co­wa­nia wokal­nej eks­pre­sji sły­chać choć­by w nie­wy­szu­ka­nym muzycz­nie „Breathe”.

Istniejący od 2005 r. zespół do tej pory nagrał sin­gla i dwie epki. Obecnie dzia­ła jako kwar­tet: Piotr Siwicki (wokal, gita­ra), Filip Holka (gita­ra), Paweł Kowalewicz (per­ku­sja) i Paweł Porzych (bas). Szkoda, że „Northern Youth” wycho­dzi w bar­dzo ogra­ni­czo­nym nakła­dzie, bo zasłu­gu­je na więk­szą publicz­ność niż kil­ka­set osób. Najcenniejsze wydaw­nic­twa w kata­lo­gu FYH! Records to wła­śnie moc­ne, brud­ne, prze­ste­ro­wa­ne i pie­kiel­nie melo­dyj­ne pio­sen­ki. W tym w mia­rę rów­nym sze­re­gu Karate Free Stylers sto­ją krok naprzód – ich pły­ta to szcze­pion­ka prze­ciw póź­niej jesieni.

Tekst uka­zał się 2/11/14 w Wyborcza.pl/kultura – tam­że wię­cej recenzji

Podobne wpisy

Leave a Reply