Brzmienie Południcy! jest zaskakujące i świeże, ale świat krakowian – także ze względu na teksty – zostawia słuchacza właśnie w roli słuchacza, za progiem. Ten świat daje satysfakcję odkrywania, ale jest kompletny, zamknięty.
Nie należy mylić Południcy! z Południcami, żeńskim zespołem z Podlasia, który w niezwykły sposób połączył tradycyjne pieśni z elektroniką. Południca! z wykrzyknikiem jest z Krakowa, a na jej czele stoi grająca na cymbałach wokalistka i kompozytorka Anna Olszewska. Wyróżnia się też Andrzej Zagajewski znany z głośnej ostatnio grupy Hańba! (co oni mają w Krakowie z tymi wykrzyknikami?).
Od pierwszych minut rzuca się w uszy połączenie instrumentów na prąd z akustycznymi. Grają cymbały i klarnet, ale dominującą rolę w wiodącym utworze „Głód” przejmuje agresywna elektronika. Od tego natłoku partii w zwrotce piosenka przeskakuje w zwiewny, wyśniony refren. Trochę za długi, bo gubi się tu dramaturgia całości. Wolę zwrotkę, prostą jak cep, ale napierającą potężną partią syntezatora, przed którą uciekają mandola, klarnet, cymbały. Dyskoteka i ludowizna plus... oryginalny tekst z niezłą, prawie popową melodią. Słowa piosenki przypominają strumień świadomości, zabawę w skojarzenia. To daje słuchaczowi poczucie bliskości, ale nie uczestnictwa w rytuale Olszewskiej. Te słowa są do środka. Swoją drogą od jej tekstów niedaleko jest do tego, co robi aga_tre ze składu Drewnofromlas.
Oprócz singla jest jeszcze jeden równie długi, ponadsześciominutowy numer – „Dziewka”. To kolejna hałaśliwa i przebojowa elektroniczna nawalanka. Zawiera teksty wygłaszane z pomieszaniem obojętności i dobitności charakterystycznym dla pewnego poety (z tego samego miasta), który wolałby, żeby jego nazwisko nie padło na tych łamach. Podoba mi się zwłaszcza fraza: „Szła dzieweczka sto lat, szła/zgubiła numer karty/bez ognia, bez kontaktu/na mapie nie ma takiej trasy”. Ten numer to przysmak! Wreszcie trochę straszenia w ludowych klimatach.
I dalej w tym guście, i dalej w tym tonie. Szczególnie dobrze słucha się tych gwałtownych, jakby wyhodowanych z punka utworów przerobionych na modłę folkową i dyskotekową jednocześnie, choć lirycznym, powolnym i akustycznym piosenkom też trudno coś zarzucić. Kilka lat temu Robert Sankowski w kontekście Południcy! przywołał na tych łamach grupę Dead Can Dance. To było po ich debiutanckim albumie „Spóźnione wejście w XXI wiek”. Teraz Południca! daleko odsadziła tamtą, też przecież ciekawą, płytę. Jest się z czego cieszyć.
Południca! chętnie miesza (nie tylko) ludowe instrumentarium z punkiem i ze współczesną elektroniką. Z ducha zespół jest anarchistyczny, i dopiero w ten obieg wpuszcza nawiązujące do ludowości słowa i zagrywki. To też rewolucja, ale mniej ryzykowna, a bardzo radosna, może lepiej napisać: ludowa.
Tekst ukazał się 23/11/14 w Wyborcza.pl/kultura – tamże więcej recenzji