Menu Zamknij

Raphael Saadiq – The Way I See It

Podobizna Raphaela Saadiqa na okład­ce budzi naj­gor­sze oba­wy co do zawar­to­ści muzycz­nej jego pły­ty. Elegancki czar­no­skó­ry oby­wa­tel z natchnio­ną miną Śpiewa. Pod kra­wa­tem, w rogo­wych oku­la­rach, uwiecz­nio­ny w ruchu sce­nicz­nym. Czyli: jesz­cze nie słu­cha­łeś, a już wiesz. Soulowe poście­ló­wy, wyzna­nia z ręką na ser­cu, kse­ro raczej z lat 60. niż 70. Nie tak źle, ale wszyst­ko już było.

saadiq-thewayTo nie tak. Ten Czarny to nie­prze­cięt­nie zdol­ny typ. Saadiq, rocz­nik ’66, czar­ną muzy­kę z wytwór­ni Motown i Stax miał na śnia­da­nie, obiad i kola­cję. Od lat jest nie tyl­ko muzy­kiem, ale tak­że cenio­nym pro­du­cen­tem. „The Way I See It” to jego czwar­ta solo­wa pły­ta. Przy każ­dym utwo­rze czy­ta­my: „Vocals, Guitar, Bass and Drums by Raphael Saadiq” – do tego lista kil­ku­na­stu lub wię­cej muzy­ków. Stare, cie­płe, aksa­mit­ne brzmie­nie, pro­fe­sjo­na­lizm w każ­dym calu. Na czar­no-bia­łych zdję­ciach we wkład­ce Saadiq pozu­je ze sta­ry­mi mikro­fo­na­mi, ale zdra­dza go to jed­no, na któ­rym się śmie­je. Te rze­czy wca­le nie są smęt­ny­mi bal­la­da­mi pod publi­kę – tęt­nią życiem i bitem przy­sta­ją­cym raczej do piąt­ko­we­go wyj­ścia z pra­cy łama­ne­go przez począ­tek impre­zy niż leni­we­go sobot­nie­go przed­po­łu­dnia. Saadiq w tej muzy­ce poru­sza się z natu­ral­ną swo­bo­dą, jara się nią, oddy­cha tym, co robi – rhy­thm & blu­es, soul, swing, jego kawał­ki brzmią jak Martha & The Vandellas („Big Easy”) albo Temptations. Główny boha­ter kapi­tal­nie wymie­nia się woka­lem z Joss Stone, woka­list­ką soul... z Dover („Just One Kiss”). Słychać typo­wy dla motow­no­we­go bitu tam­bu­ryn („Love That Girl”).

A jed­nak ta pły­ta to nie kal­ka ani zle­pek wspo­mnień z dzie­ciń­stwa – to jest bie­żą­ce i przede wszyst­kim bro­ni się jako całość. Autentyczne i zaan­ga­żo­wa­ne, zro­bio­ne na poważ­nie i wca­le nie tak „sta­re” w brzmie­niu. Saadiq jest dla mnie praw­dzi­wy, jego nagra­nie robi wra­że­nie stwo­rzo­ne­go nie „pod kogoś”, lecz dla samej przy­jem­no­ści obco­wa­nia z duchem lat rewo­lu­cji – raso­wej, muzycz­nej, sek­su­al­nej. To nie­wia­ry­god­ne, że w kli­ma­cie – co zna­ne­go by tu przy­wo­łać – kawał­ka „Let’s Stay Together” z sound­trac­ku „Pulp Fiction” albo Marvina Gaye w 2008 roku moż­na zbu­do­wać od A do Z peł­ną wypo­wiedź arty­stycz­ną. Saadiqa okre­ślił­bym jako ostrzej­sze­go niż wspo­mnia­ne rze­czy, ale tym bar­dziej zaska­ku­je to, jak łatwo wcho­dzi w gło­wę jego pły­ta. Obok sie­bie wystę­pu­ją na „The Way I See It” Stevie Wonder (szko­da, że tyl­ko gra na har­mo­nij­ce) i Jay‑Z. Saadiq łączy pokolenia?

Recen­zja pocho­dzi z nume­ru 5/2009 miesięcz­nika „Lampa

Podobne wpisy

Leave a Reply