Kierownik lubi zagadnąć: wciąż piszesz o niszowych artystach, a porównujesz ich do kompletnie nieznanych. Może coś dla ludzi? Staram się, ale pewnie znów nie będzie satysfakcji.
Kierownik nie ma telepudła, więc nie widział Ani Teliczan brawurowo wykonującej w programie „Mam talent” „Rehab” Amy Winehouse. Za to brzmienie debiutu Ani odgadnie nawet bez telewizora, dzięki okładce.
Producentem i autorem muzyki jest Troy Miller, „perkusista Amy Winehouse”. To nie brzmi zachęcająco, ale produkował już m.in. „Closer” Miki Urbaniak. Fachowiec. Zawartość muzyczna płyty jest przewidywalna, ale różnorodna. Są pościelówy („K”), soul, Motown i troszkę polskich lat 60. („Był taki ktoś” Kasi Sobczyk). Gorzej z tekstami. Decyzji: po polsku czy angielsku, zawodowiec czy amator – nie podjęto, więc Ania śpiewa tylko dwa i pół (niezłe) własnego tekstu, resztę napisali Miller i... Andrzej Piaseczny. No, ten to Przyborą nigdy nie był. Razem z Anią pisze: „Na rozstaju dróg/pośród pustych słów”.
Wyzwaniem byłoby przeniesienie w XXI wiek polskiego retro, ale autorzy płyty bez ryzyka skupili się na zagranicznym – to od dawna jest modne. Zgrabną, ale pomijalną płytę ratuje bardzo dobry głos Ani. On potrzebuje większych wyzwań niż naśladowanie zachodnich gwiazdek.
Tekst ukazał się 16/2/12 w „Dużym Formacie” – w portalu więcej recenzji