Boże mój słodki, więcej hałasu było w tym roku chyba tylko o Paristetris. Biff – fantazyjny projekt (przepraszam, ale pełne znaczenie tego słowa jest tu na miejscu) połączonych z Pogodnem Ani Brachaczek i Fochmanna, do tego bardzo dobry basista powyższej formacji Pfeiff oraz bębniarz Miczów Kozłowski (nie reżyser filmowy). Produkcja: Marcin Bors. Jak ująłby to Maleńczuk, jest to zatem najnowsza pozycja krajowej supergrupy.
Szukam bodźców u Jakuba Ziołka i ukojenia u Mary Lattimore. A do tego polecam
spaghetti western Giorgio Fazera, szorstkość Order of the Rainbow Girls i wiele innych.