Varga w formie. Ironiczny i melancholijny jak dawniej, ale bardzo zmysłowy, i to nie tylko gdy rzecz dotyczy gulaszu, wina i papryki. „Sonnenberg” kojarzy mi się z trochę zapomnianą „Karoliną” i z najbliższymi kolegami pisarza.
Szukam bodźców u Jakuba Ziołka i ukojenia u Mary Lattimore. A do tego polecam
spaghetti western Giorgio Fazera, szorstkość Order of the Rainbow Girls i wiele innych.