Długogrający debiut Drekotów, żeńskiego tria kierowanego przez Olę Rzepkę. – Zawsze grałam z muzykami bardziej doświadczonymi od siebie i musiałam ich doganiać. Mam taki śląski etos pracy we krwi, lubię, jak jest pod górkę, poprzeczka jest wysoko – mówi artystka.
Jest perkusyjnym samoukiem, za to na pianinie gra od siódmego roku życia i sama uczy improwizacji w szkole muzycznej. Była i jest perkusistką kilku ważnych zespołów, jak Alte Zachen, Pogodno czy Graal. W zeszłym roku jej pierwsza własna grupa Drekoty wydała płytkę „Trafostacja” z pięcioma utworami. Wcześniej Rzepka nie śpiewała, teraz rozpisuje harmonie na trzy głosy – w zespole towarzyszą jej Magda Turłaj „Karotka” i Zosz Chabiera.
Tłem ich śpiewu są głośna perkusja i klawisze. We wczesnych nagraniach rządziły bębny, na których Rzepka gra nietypowo, bardzo melodycznie. Na „Persentynie” więcej jest Oli pianistki. Artystka po nawiązaniu współpracy z zespołem Wovoka, w którym gra na klawiszach, dała temu instrumentowi istotniejszą rolę niż na „Trafostacji”. – Wszystkie instrumenty traktuję pełnoprawnie. Popisywanie się wirtuozerią mnie nie interesuje – twierdzi. Jednak bębny nagrano za pomocą aż 23 mikrofonów. Brzmienie płyty jest klarowne, ale zwłaszcza w wolniejszych utworach daje sporo niepokoju.
W ekspresji wokalnej Drekoty często posługują się oczyszczającym krzykiem, nawet wrzaskiem, a z drugiej strony westchnieniem – zawsze wspólnym. Trzy wokalistki rozpiera energia. Znane już „Rozstania” i „Masłem”, singlowy „Listopad” – to hity, ale na nowym albumie sporo jest utworów trudnych do zaszufladkowania, awangardowych. Tu nie ma prostych równań, perkusja śpiewa, a skandujące głosy wyznaczają rytm krzykiem. Jest w tym coś z dziecięcego szału tworzenia – spontaniczność, święty trans.
Część tekstów to wiersze Krystyny Myszkiewicz, ale większość napisała sama Rzepka. Czujna na brzmienie słów, tworzy zaskakujące obrazy: „tramwaj ku spełnieniu/ ciemność chowa w cieniu/ wszystkie jego tory skrzyżowały się”. Obok tekstów o kobiecości są właśnie takie, opowiadające o złudzeniach, niepewności, figlach, które dzieją się między światem a świadomością. Rzeczywistość dotyka mocno, zostawia ślady, może cię zmienić, wymusza specjalne przygotowania: „Będę leżeć cały dzień i całą noc, i drugi dzień i drugą noc/ trzeba lepiej dopasować ludzi, krok i oddech, wzrok i wdech, i wydech”.
Aż boję się, że to za bardzo „własna”, ryzykowna, może hermetyczna płyta. Jednak trzeba jasno postawić sprawę: tego nie usłyszą państwo od żadnego innego polskiego ani zagranicznego artysty.
Tekst ukazał się 14/11/12 w „Gazecie Wyborczej” jako fragment artykułu „Polska muzyka jest kobietą” – w portalu więcej recenzji