Kilka piosenek najciekawszego nowego zespołu można kupić za cenę herbaty z cytryną. Drekoty spadły z nieba. W roli głównej Ola Rzepka, perkusistka znana ze składów Budynia z Pogodno i Wojtka Kucharczyka (producent tych nagrań). Do tego Magda Turłaj „Karotka”, mocny punkt gorzowskich składów (Kawałek Kulki), i Zosz Chabiera.
Rzepka jest wirtuozką perkusji. Bębny, rytmy dudnią na pierwszym planie i kilku następnych. Dalej mocne, buczące klawisze, czasem skrzypce. Służą te instrumenty do uroczego zderzania awangardowych fikołków z piosenkami, raz skandowanymi, raz czule zawodzonymi. Trzepak za domem, widzimy się na podwórku? Nie czuję w tej muzyce miejskiego nadęcia, które zabiło niejeden dobry zespół. Czuję entuzjazm.
Każda śpiewa. Nie są drapieżne, jak przyjęło się sądzić o kobiecych zespołach, są bardzo poetyckie, nie tylko w słowach, właśnie w dźwiękach. Hałasują czule. „Poddania” („puste zdaje się pełne i nic się nie cofnie (...) z cichym śniadaniem idą w parze ciche poddania”) dzwonią mi w głowie całymi dniami.
Te nagrania ukazały się w listopadzie. Dziewczyny planują teraz sesje do pełnej płyty, materiał już mają. Będzie wielki wybuch. Drekoty są zjawiskiem, jakie zdarza się raz na kilka lat. Poza skalą.
Tekst ukazał się 19/1/12 w „Dużym Formacie” – w portalu więcej recenzji