O rety, jaka miazga. Eye For An Eye grają już 15 lat. Dawno nie słyszałem tak dobrego punk rocka, prawie hard core’u. Zespoły grające ciężko (jak Luxtorpeda) są nam potrzebne, zawsze są ważne, ale rzadko bardzo dobre. A porządne teksty to w Polsce ewenement na miarę piłkarza, który nie kopie się w czoło.
13 strzałów po minutę, dwie – i z mety chce się słuchać od początku. I się słucha. Od niesamowitego otwierającego numeru „Ślepcy”, ze zmianami rytmu na dzień dobry. Z rozkładającymi na łopatki riffami, krzyczanymi chórkami, porywającymi refrenami („Pasja”). Bardzo żywiołowe, sensowne granie, momentami jak Bad Brains, Black Flag. Nie ma lipy, EFAE ma ogień w najlepszym gatunku, prosto z lat 90., gdy w punku karty rozdawały Apatia i Post Regiment.
Tu też na wokalu jest dziewczyna, wszechstronna i mocna Ania Świstak. Jej teksty – bezkompromisowe, a zarazem poetyckie – kojarzą się właśnie z Post Regimentem. „Tu starość jest grzechem, a młodość religią/ ty jesteś, dopóki masz” („Mam, więc jestem”). Przez ostatni rok, dwa, osiem nasłuchałem się dobrych popowych wokalistek, które szeptały teksty o niczym. A Świstak jest po prostu przekonująca, prawdziwa, gdy wykrzykuje erotyk: „Wydech mój, twój wdech/ każdy dzień, każda noc tajemnicą jest/ wydech twój, mój wdech/ setny raz poznajemy się”.
Tekst ukazał się 28/6/12 w „Dużym Formacie”