Doskonale wykształcony perkusista związany z wytwórnią Lado ABC obdarza świat 18 minutami muzyki zagranej na instrumentach perkusyjnych i elektronicznych.
Premiera materiału odbyła się na festiwalu Unsound, gdy krótki recital Zemlera był wstępem do koncertu szntadarowego twórcy gatunku footwork – RP Boo. Był nawet cudowny moment przeniknięcia się tych dwóch występów.
Ta płyta musiała się wydarzyć. Powstający z reguły na instrumentach elektronicznych footwork prosił się o śmiałka, który będzie umiał zagrać go rękami i nogami. Zemler jest do tego idealny. Ma na koncie produkcje jazzowe, folkowe, popowe i symfoniczne. Od lat pasjonuje się elektroniczną awangardą, a grał też przecież w Mitch & Mitch, Horny Trees, Babadag czy w zespole Natalii Przybysz. To jedna z tęższych głów w muzyce niezależnej.
Kasetowa seria „Groove” prezentuje różne spojrzenia na footwork. Wcześniej swoje nagrania wydali w niej argentyńska artystka Aylu, Japończyk Skip Club Orchestra czy polski producent Fischerle. Autor „ósemki” kładzie kolejne warstwy perkusyjnych partii na sobie, sięga po brzmienia afrykańskie i azjatyckie, a zarazem nadaje swojej muzyce dubową głębię. Niby trans, ale wciąż coś się zmienia. Nie wiem, czy to przez zsamplowany głos Stanisława Lema opowiadającego o wątróbce, ale te groove’y Zemlera przywodzą na myśl żyjący ocean z „Solaris”.
Tekst ukazał się 15/12/18 w Wyborcza.pl/kultura – tamże więcej recenzji