Igor Pudło to połowa Skalpela (z Marcinem Cichym) i jedna trzecia zespołu Nervy (z Agimem Dżeljilji i Janem Młynarskim). W zeszłym roku Skalpel opublikował zupełnie różny od dawnych albumów „Transit”, teraz Boxx wydaje czwartą solową płytę „Delirium”.
Poprzednia płyta „Dream Logic” zdawała mi się z jednej strony uporządkowana, a z drugiej przyjemnie bujająca, jakby nagrana z przymrużeniem oka. „Delirium” również daje wrażenie swobodnego żonglowania motywami, rytmami i samplami.
Boxx chętnie używa krótkich próbek, jak klawisz wciśnięty na telefonie, dzwonek roweru, ale przede wszystkim opiłki ludzkiego śpiewu – to natychmiast pobudza wyobraźnię. Do tego są leżące u podstaw utworów perkusyjne zagrywki, często jazzowe, i ciepły bas, co razem nadaje całości oldskulowy wydźwięk. Czasem artysta kontruje go syntezatorem.
„Delirium” brzmi jak składanka motywów z filmów. Już pierwszy na płycie „Nordic Crime” wprowadza ten nastrój. Do pulsu bębnów i basu przenika westchnienie, potem saksofon, melodyjny zawijas podnosi nagle ciśnienie, ale zaraz wszystko zaczyna się rozpadać – jakbyśmy oglądali detektywa, któremu ucieka szansa rozwiązania zagadki, a deliryczne zwidy mieszają mu się z rzeczywistością.
Tętniące funkiem „Metabolix” z początku pasuje do policyjnego filmu toczącego się na ulicach San Francisco, ale interwencja klawiszy odrealnia ten obraz i wynosi utwór na kosmiczną orbitę. Tu już czeka „Moonbase Alpha”, obrazek jak nie z zeszytu Boxxa, z partią fletu i gitarą akustyczną.
Na „Delirium” nastrój lat 60., gdy w muzyce królował jazz, miesza się z pulsującym, tanecznym rytmem obudowanym samplami. Może nawet lepiej niż film fabularny można by zilustrować muzyką Boxxa np. dzieła braci Quay. Gdybym miał wybrać jeden moment z tego kolorowego albumu, postawiłbym na „Twisted Childhood”. Klasyczne dla Boxxa bębny, których partia sama w sobie jest dziełem sztuki, ustępują tu w pewnym momencie organowemu dronowi, mieszają się do tego odgłosy dziecięcych zabaw, później na wierzch wypływa trąbka, brzęcząca gitara akustyczna, a cały utwór w ryzach trzymają perliste klawisze. Zgodnie z tytułem utworu – pokręcona wyprawa. Jak cały ten album.
Tekst ukazał się 25/11/15 w Wyborcza.pl/kultura – tamże więcej recenzji