Igor Boxx, doceniony już lata temu jako członek fenomenalnego duetu Skalpel, wydał właśnie trzecią solową płytę. Ostatnim razem wrocławski artysta wybrał temat ostatnich dni oblężonej Twierdzy Breslau. Teraz chciał dać coś lżejszego, instynktownego, niezwiązanego żadną logiką.
Patrząc na piękny chromatofon z okładki i słuchając nagrań z „Dream Logic”, mam jednak wrażenie, że panuje tu porządek. I że to działa.
Skalpel przerabiał polski jazz lat 50. i 60. na współczesną taneczną muzykę. Na początku poprzedniej dekady był pierwszym polskim artystą, który wydał album w legendarnej wytwórni Ninja Tune. Na „Dream Logic” Boxx wraca do tamtych brzmień i sposobu pracy. W połamane rytmy jak za starych czasów wkłada zsamplowane partie smyczkowe i dęte, w kompozycjach dużo jest zabawy, dźwięczności. Nawet w tytułach piosenek pokazują się taniec, kicz, powrót do domu. To powrót do funkowych igraszek, luźnych hip-hopowych skojarzeń, do prostoty i przyjemności. Igor Boxx nie jest awangardystą, chętnie używa kombinacji werbel – stopa – hi-hat oraz żywych instrumentów. Przy tym albumie można się rzetelnie pobujać.
Po występie na zeszłorocznym festiwalu Sacrum Profanum jest już prawie pewne, że Skalpel wróci wkrótce regularną płytą. Igor Pudło wydaje się gotowy do wejścia w tamte brzmienia. Drugi z muzyków Marcin Cichy też wydał w grudniu album – jako Meeting By Chance. To chyba idealny moment, by znów połączyli siły.
Tekst ukazał się 4/1/13 w „Gazecie Wyborczej”