Menu Zamknij

Karol Strzemieczny [Paula i Karol] – wywiad dla „Lampy”

Miałeś moment, kiedy rozjaśniło ci się – chcę się zajmować muzyką?

W liceum albo pod koniec pod­sta­wów­ki napi­sa­łem pierw­szą pio­sen­kę. Czułem, że to jest coś, co potra­fię robić: uło­żyć jakąś melo­dię i tekst do niej. Nie gra­łem jakoś świet­nie na gita­rze i nie śpie­wa­łem – to się nie zmie­ni­ło od cza­sów liceum, ale nie zmie­ni­ło się też to, że potra­fię napi­sać pio­sen­kę. One mogą być tro­chę lep­sze, tro­chę gor­sze, zawsze jest lęk, że już nie będę potra­fił napi­sać napraw­dę dobrej pio­sen­ki, ale byle jaką pio­sen­kę napi­szę ci nawet teraz. Po pro­stu czu­ję, że to umiem.

Kilka lat spę­dzi­łem, gra­jąc w zespo­łach, któ­re jakoś funk­cjo­no­wa­ły, ale nie było tak, że mogli­śmy regu­lar­nie jeź­dzić w tra­sę albo sprze­da­wać pły­ty, na tyle żeby móc wyda­wać następ­ne, bo to o to tak napraw­dę chodzi.

Półtora roku czy dwa lata temu zada­łem sobie pyta­nie, co chcę robić życio­wo, i zde­cy­do­wa­łem, że to wła­śnie chcę robić, że nadal chcę grać w zespo­łach – i w tych, w któ­rych gram, i mając na myśli jesz­cze jakieś solo­we rze­czy, któ­re chcia­łem robić. Podjąłem decy­zję, że to jest mój spo­sób życia. To nie musi być moje głów­ne albo jedy­ne źró­dło utrzy­ma­nia, cho­ciaż chciał­bym, żeby było istot­ne. Nadal chcę robić w życiu inne rze­czy, ale też chcę zaj­mo­wać się muzy­ką i poświę­cać temu zna­czą­cą część moje­go cza­su. Chciałbym dosta­wać za to jakieś wyna­gro­dze­nie, nie musi być jedy­ne ani nie musi być ogrom­ne, ale chciał­bym mieć na rachunki.

Była więc taka decy­zja. To nie jest głów­ny sens wszyst­kie­go, ale widzę tu jakiś sens, o któ­rym mówi­li­śmy. To aku­rat potrafię.

Utrzymywanie się z muzyki? W Polsce?

Mam bar­dzo małe wyma­ga­nia kon­sump­cyj­ne – nie potrze­bu­ję samo­cho­du, chciał­bym może mieć tro­chę ład­niej­szy rower, ale taki, któ­ry mam, mało wylan­so­wa­ny, jest spo­ko. Chciałbym mieć gdzie miesz­kać, a waka­cje lubię spę­dzać na spły­wie kaja­ko­wym lub pod Olsztynem, na Warmii, i nie potrze­bu­ję jeź­dzić do cie­płych kra­jów... Nie mam jakichś wyma­gań, ale chciał­bym mieć na rachun­ki, chciał­bym móc zało­żyć rodzinę.

Nagrałeś bardzo dobrą płytę...

O, nawet nie łudzę się nadzie­ją, że z tej pły­ty mogło­by tak być.

Ale ona daje szansę na wydanie następnych, prawda?

Chciałbym pró­bo­wać, myślę, że jakieś moż­li­wo­ści są. Pewnie sprze­da­jąc muzy­kę do reklam, mógł­bym się utrzy­mać z muzy­ki. Ale to coś zupeł­nie inne­go, nie chcę tego robić, to kwe­stia tego, co jest dla cie­bie waż­niej­sze. Fajnie, jak­by zara­bia­nie było następ­stwem robie­nia tego, co lubisz i co chcesz robić, a nie dosto­so­wy­wa­nia tego, co robisz, po to żeby kon­to się zga­dza­ło co mie­siąc. Bo wte­dy to tra­ci sens.

Sens jest tam, gdzie jest te dwa­dzie­ścia czy sto osób na kon­cer­cie, któ­re prze­ży­wa to razem z tobą, jara się, że ty to grasz, i cie­szy się tą wspól­nie spę­dzo­ną godzi­ną. Tu jest sens. A sprze­da­nie cze­goś do rekla­my? Dla pie­nię­dzy wolał­bym jed­nak poma­lo­wać dom.

Podobne wpisy

Leave a Reply