Tajemniczy Księżyc w latach 90. wydał epkę „Nów”, płytę „Księżyc” i zniknął. Nie zaszedł – latami rósł kult grupy, która stworzyła własny duchowo-muzyczny świat z ukraińskim w stylu śpiewem dwóch wokalistek, partiami liry korbowej, klarnetu, akordeonu czy fortepianu. Etykietki neo folk, awangarda nie trafiały w sedno.
Po wznowieniu debiutu w 2013 r. i koncertach stało się jasne, że Księżyc wróci. Wreszcie jest: album nagrany w Królikarni w klasycznym pięcioosobowym składzie z udziałem Pawła Romańczuka (Małe Instrumenty). Znów stare łączy się ze świeżym: dawne brzmienia, słowiański nastrój z nowoczesnymi formami i dźwiękami współczesności.
Księżyc na „Rabbit Eclipse” wypływa na bezgranicznie smutne nieba i jest naprawdę piękny. Przykładem odrealnionej Księżycowej piosenki jest „Mglista”. Tekst zaczyna się słowami: „Otwórz oczy, zrób krok i spojrzyj do przodu/ Zamknij oczy, zrób krok i nie spojrzyj w tył”. Zamykające płytę 16-minutowe „Syreny” rozpoczynają z kolei słowa „Nie widzę”. Rdzeniem minimalistycznego utworu jest przenikliwy, nieprzerwany dron liry korbowej i (może) syntezatora. Zbliżają się do niego i odeń oddalają wokalizy, melodyjna partia klarnetu, rzadki brzęk strun, w końcu powtarzalne niskie łupnięcie. Tak Księżyc odmierza finałowe 16 minut. Taką mantrą kończy się pewniak do zestawień płyt roku. Niezwykła płyta.
Tekst ukazał się 11/12/15 w „Gazecie Wyborczej” – w portalu więcej recenzji