Dawno niczym się tak nie jarałem. W niedzielę nadałem pierwszą audycję w historii mojego życia. Z odtworzenia, bo przecież w prawdziwym studiu na żywo miałbym problem z moim niemłodym sercem.
Teraz umieściłem tę audycję (ona się nazywa „Ktoś ruszał moje płyty”) w serwisie Mixcloud i zobaczyłem, jakie to proste wszystko może być. Szybko się robi. Samo wymyślanie to stres, nagrywanie to czysta radość, montowanie to też czysta radość, potem trochę stresu z wrzucaniem – to mnie chyba nie opuści, zbyt rzadko na razie będę miał okazję nadawać – a na koniec to znowu już radość. Niedoceniana jest radość. Mam jej tak niewiele, zapominam o niej często, zwłaszcza że ostatnio dużo choruję, myślałem, że pierwszy raz w życiu tak długo, ale oczywiście nie. Jak teraz pisałem po prośbie o piosenkę do jednego artysty, to mi się wyświetliło, że ostatnim razem korespondowaliśmy rok temu i też narzekałem, że czwarty tydzień nie mogę się wygrzebać z choroby. Są jednak większe nieszczęścia na świecie, a to jedno moje zrekompensowało mi radio.
No dobra, ale przyjemne jest to, że bez względu na słabość tej całej mojej produkcji będę w tym wszystkim coraz lepszy i spokojniejszy. To mi się podoba.
Na początek wrzucę link do audycji. Is it working, Kev?
To się wydarzyło z powodu Radia Kapitał. Miałem nawet spisać sobie przemyślenia na temat tej jednostki i wygłosić je na antenie, ale dałem sobie spokój. Radio się odezwało, ja zrobiłem. Z obawami, ale wyszło. Pomogły mi życzliwe osoby, okazało się, że jest ich dużo! Dostałem od Radia możliwość robienia, cokolwiek zechcę (i odpowiedzialność robienia, cokolwiek zechce). Mam już kilka pomysłów na audycje, a kilka to znaczy, że prawie do końca roku mogę się ustawić... No ale dobra, nie tak żeby tylko gadać, nie tak żeby tylko puszczać polskie, jak w tej pierwszej, na pewno coś chcę dać ze sportu, coś z archiwów, a może o książkach dobrze byłoby zrobić... No bo to Radio Kapitał. Trzeba się dzielić tym, co się ma. Nie ma w tym radiu wynagrodzenia, liczy się społeczność i wymiana, na przekór i wbrew, i to właśnie mnie pociąga, ta czystość i wspólnota.
Myślałem, że tam muzykę puszczają tylko jacyś frikowie, szaleńczynie, nieznana muzyka spod kamienia, jakieś techna, nagrania terenowe i ludy Polinezji śpiewające swoją pieśń. No to myślałem, że zrobię samo gadanie, bardzo znane piosenki-core albo muzyka sprzed minimum 40 lat-core... Ale okazuje się, że nie samą awangardą radio żyje, że nie trzeba się do tego tak spieszyć. No i są koledzy: Wieczorek, Arek, Ola i Neil, Knera i inni, co znaczy, że robią to ludzie z krwi i kości, że nie trzeba być (przepraszam) Wojciechem Mannem i mieć zjedzonych zębów na tym. Poza tym jest może jeszcze jeden kolega – nie chcę się budzić ze snu, w którym audycję „Przesyt” prowadzi ziomek znany kiedyś na soulseeku jako przesyt.
Postaram się jak najlepiej sprawować swój mandat, składam przysięgę bez powoływania się na kogokolwiek. Proszę moich czytelników o czuwanie.
I wklejam playlistę, bo wklepana pieczołowicie w Mixcloudzie, ale się nie pokazuje :/
Cudowne Lata – Po szkole
Babadag – Aitwar
Gaba Kulka – Wielkie wrażenie
Enchanted Hunters – Plan działania
Ala|ZaStary – Ciemną nocą
Rebeka – Pocałunek
Coals – Sleepwalker
Organizm – 24/7
Pingback:Ktoś ruszał moje płyty #4 w Radiu Kapitał - Jacek Świąder | Ktoś Ruszał Moje Płyty