W karnawałowy, imprezowy czas taka płyta jak „Syntonia” Łąki Łan jest nieodzowna. Można przy niej szaleć, tańczyć, dokazywać, a jeśli tak jak muzycy wskoczymy w kostium owada – pozostać przy tym nierozpoznanym.
Funk warszawskiej ekipy Łąki Łan staje się coraz bardziej elektroniczny i to jest ekscytujące. Grupa często wchodzi w muzyczne rejony Dick 4 Dick, ale różnicę robią fenomenalne teksty o łanach, ruczajach, polach, lasach, łęgach; o kwitnieniu, fikaniu, zapylaniu i owocowaniu. Często pachną one Białoszewskim: „Kochane mikrochłony minosiąpy/ obudźta się czas na lotne wniochy” („Rozanielacz dusz”).
Umieszczona w tytule nowego, czwartego albumu syntonia to zdolność rozumienia uczuć innych i nawiązywania kontaktów. Krótko mówiąc, Łąki Łan chcą dać słuchaczom coś będącego w zaniku – zbyt trudnego lub w epoce gadżetów elektronicznych już po prostu niepotrzebnego. To humanistyczne przesłanie to jedno, a bujająca, odjechana muzyka – drugie. Łąki Łan z wizerunkiem szalonych grających owadów (konik polny, motyl, bąk), radością i energią, z abstrakcyjnymi tekstami i słowną gimnastyką w połowie poprzedniej dekady było powiewem świeżości na ciasnej polskiej scenie. Zespół szybko zaczął grać na dużych festiwalach i w największych salach.
Muzyka Łąki Łan ewoluuje. „Syntonia” jest mocno elektroniczna, zdarza się też flirt z popem, który nie bardzo mnie przekonuje. W „To Bee” straszliwy popowy refren w stylu The Killers zderza się z elektroniczną zwrotką, którą muzycy zdecydowanie zbyt hojnie potraktowali dudniącym bębnem basowym. Jeśli pop, to wykrzywiony, rozumiem, ale ucieczka w angielski tekst to błąd, to nie jest żywioł Łąki Łan. Oni powinni być nieustraszeni. Równie miałkie jest „To Remember”, które jednak ratują fantastyczne, poplątane brzmienia smyczków wymieszane z drum’n’bassowym rytmem.
Muzyka zaczyna działać, gdy słyszymy łąkową poezję. W „Rozanielaczu dusz” przywołującym klasyczne przesłanie Łąki Łan wokalista Włodek Dembowski śpiewa: „Migusiem stopy swe gnaj z betonu/ porzuć zworowany bladobloków zabobon”. O ileż lepsze są te frazy od banalnego „A real love 2 remember/ we’ve love to surrender” („To Remember”). Łąki Łan to teksty Włodka, kropka.
Włodek jest zabawny, gdy w „Bombaju” woła: „Moc, energia, endorfina” na nutę paskudnego hitu „Moc, energia, amfetamina”. Piosenka Łąki Łan ma przesłanie znacznie piękniejsze: „raduj się częściej/ ładuj się wszędzie”, a wokalista zastrzega: „palę tylko co w sercu kiełkuje/ afirmuję, owocuję”.
Nad graniem Łąki Łan unosi się duch George’a Clintona czy Quincy’ego Jonesa, ale utwór tytułowy wskazuje nowy kierunek. W „Syntonii” balladka w rytmie na trzy przeradza się w rozjechany, psychodeliczny ambient: „wyrastamy tu i tam jako jedno/ jako łan”. Ale to już chyba temat na ostatnią godzinę karnawałowej imprezy.
Tekst ukazał się 28/12/16 w Wyborcza.pl/kultura – tamże więcej recenzji