„Piosenki” nagrano 25 lat temu, ukazały się dwa lata później. Obsuwa wynikała m.in. z darcia kotów z cenzurą („paramilitarne gołębie” źle; „dziwnie roztargnione gołębie” dobrze). Dziś Janerka – im starszy, tym ważniejszy na polskiej scenie – może nie być zadowolony z tych kompromisów.
Zawsze świetny poetycko, innowacyjny muzycznie, od lat wszystko robi już po swojemu. Jednak „Piosenki” są zjawiskowe. „Paragwaj” i „Niewalczyk” – hula tu duch Wrocławia, miasta ironicznej Pomarańczowej Alternatywy i nieugiętego Frasyniuka. Teraz pierwszy raz na CD.
Brzmienie zespołu Janerki zawsze „robił” jego bas i wiolonczela Bożeny, jego żony. Na tym albumie równie istotna jest rola elektronicznej perkusji. Instrumenty o niskich brzmieniach są kontrowane gitarą (Krzysztof Pociecha), suchym werblem, skompresowanym hi-hatem. W środku jest dużo miejsca dla chropowatego głosu lidera.
Zanim Janerka zaczął występować pod nazwiskiem, grał z Pociechą w grupie Klaus Mitffoch. Latem ukazała się reedycja „Mordoplanu”, płyty nagranej w 1988 roku, po ich odejściu, pod nazwą Klaus Mit Foch. To też premiera na CD, też kawał historii polskiej alternatywy.
Tekst ukazał się 4/10/12 w „Dużym Formacie” – w portalu więcej recenzji