Leepeck to nazwa zespołu Piotra Lipki. Na „Borderline” uderza on w delikatniejsze tony niż z Bohemą kilkanaście lat temu. Płyta nie ma słabych momentów i brzmi do bólu klasycznie. Jest też problem.
Wtedy był chłopakiem, teraz jest mężczyzną. Wyglądał jak Jagger, tańczył jak Jagger, oni grali czystego rocka, najchętniej jak Stonesi czy The Who, zapamiętałem świetnego basistę. Dzisiejszy Leepeck był wtedy uosobieniem rockowego chłopactwa. Teraz dokonało się przejście, konwersja – również wizualne, bo stał się brodatym starym bykiem.
W muzyce z „Borderline” – wciąż osadzonej w latach 60. – zamiast wcześniejszego szaleństwa panuje spokój i porządek. Leepeck nagrał ją z zespołem w łódzkim studiu Tonn, które muzycy cenią ze względu na bardzo dobre, klasyczne brzmienia. Tyle że Leepeck gra teraz ballady. Śpiewają on i Ania Łazowska, na gitarach i bandżo gra Piotr Czajer, gitarzystę zamkniętej dekadę temu Bohemy. Są jeszcze Michał Marecki na fortepianie, sekcja Sebastian Pisarkiewicz – Grzegorz Kurek plus trąbka Dominika Trębskiego.
Kompozycje są bardzo mocne, płyta nie ma słabych punktów, a Lipka jest przekonujący jako autor i wykonawca. Jestem jednak pewien, że gdyby napisał słowa po polsku, byłyby mocniejsze, zwłaszcza jako sygnał przemiany autora, jego powrotu. Tak nastrojowa, uderzająca w poważne tony płyta potrzebuje jakiegoś przekroczenia, wyjścia poza piosenkową formułę, zasygnalizowania, że Lipka na dziesięć lat przecież zniknął. Dlatego cieszę się, że artysta zapowiedział już singiel po polsku.
Bez tego płyta Polaka to zwykła świetna płyta. Do bólu klasyczne, dobrze napisane, zagrane i zaśpiewane „Borderline” zdaje się wyrwane z czasu, ponad miarę ostrożne. Nick Cave opieczętowywał swoje utwory naddatkiem ekspresji, własnym patentem na „śmieszy, tumani, przestrasza” dodanym do piosenek na najzwyklejsze tematy: o miłości, śmierci, zbrodni, błędzie, samotności. Leepeck woli klasykę – sięga po tradycję Nicka Drake’a, Joni Mitchell, Johnny’ego Casha czy nawet Vana Morrisona. Też dobrze, ale to dawne dzieje. Dlaczego „Borderline” wyszło teraz? Nie wiem, ale polecam.