Mike Majkowski urodził się w 1983 roku w Australii, mieszka w Berlinie, a pochodzi z Polski i często jest tu obecny (współpracuje m.in. z Mikołajem Trzaską, Wacławem Zimplem, Lotto, ale też Chrisem Abrahamsem czy Hailu Mergią). Artysta ma na koncie trzy płyty na kontrabas solo.
Teraz sięgnął po akordeon, gitarę basową, perkusję, fortepian i nagrania terenowe. Nie instrumenty, tylko źródła dźwięku. Wykorzystał je na niniejszej kasecie, o której serwis Tiny Mix Tapes napisał tyle, że to „zebrane o zmroku żniwo spektalnego dronu i atmosferyczności”. Hm.
Szukam informacji: nagrano w końcu 2014 roku w Berlinie i Bolgatanga. To drugie miejsce jest w Ghanie, niedaleko granicy z Burkina Faso (wspomniane field recordings). Złożono i zmiksowano na początku 2015 roku w Sydney i Berlinie. Słucham w Warszawie, nie z kasety, lecz z plików, więc to słuchanie skażone.
Na stronie pierwszej jest cykl utworów „Chandelier/Gondola/Echoing Stars”. Spod warstwy głośnikowego jęku, szumu, wyłania się prawdopodobne nagranie terenowe i jakiś pisk, i może stukanie strun o gryf kontrabasu. Następny utwór zawiera znak rozpoznawczy artysty: grę smyczkiem, w którą wkrada się tępe, maszynowe dudnienie. Już w jednej czwartej kasety słychać, że „Neighbouring Objects” mocno odwołuje się do opartej na repetycji, transowości muzyki współczesnej.
W tych nagraniach sporo jest zagadkowych, przytłumionych brzmień, dźwiękowych połysków. Zajmujący drugą stronę „Carnival Of Decay” zaczyna się od szybkiego smyczkowania. Padają akcenty, brzęknięcie struny, trzy nuty na fortepianie, ale gdy je słychać, to niepostrzeżenie zmieniło się już to niby „niezmienne” smyczkowanie: jest szybsze, intensywniejsze, to znów słabsze, przesłonięte obłym szumem. A może to tylko złudzenie? Pewnie jeszcze pogłębia je kaseta – ten nośnik lubi zaburzenie szybkości i brzmienia. Majkowskiemu udała się duża sztuka: w jego pozornie jednolitych kompozycjach tyle się dzieje, że domagają się stałej obserwacji, która z kolei wywołuje wspomniane złudzenia. Obok kunsztu gry jest miejsce na kunszt dystrakcji.
Tekst ukazał się 16/6/15 w Wyborcza.pl/kultura – tamże więcej recenzji