Ambasadorzy zjawiska, o którym James Murphy z LCD Soundsystem śpiewał: „Pożyczona nostalgia za latami 80., których nie pamiętają”. Słyszę tu melodie Martina Gore’a i przysiągłbym, że gdzieś w tle mignął Dave Gahan.
Nazwa grupy sugeruje świadome czerpanie garściami z muzyki, wyglądu, scenografii innych artystów – pięknie, ale nic więcej. Mirrors to pusta stylizacja, ale to w XXI wieku ma swoich fanów. Kto oprócz Depeche Mode odbija się w tych lustrach? Kraftwerk i archiwum brytyjskiego synth popu pierwszej połowy lat 80.: Tears For Fears, OMD... Dziś tę działkę uprawiają Hurts i White Lies, więc liczni polscy fani obu grup kupią „Lights And Offerings” w ciemno.
Pomijając odniesienia czy hołdy, nagranie Mirrors świetnie sprawdzi się jako soundtrack do nocnej przejażdżki samochodem. A jeśli ktoś ma możliwość użycia do tej operacji skody 105, cofnięcie się w czasie o dobre ćwierć wieku jest realne.
Tekst ukazał się 28/4/11 w „Dużym Formacie” – w portalu więcej recenzji
co do motto M. Pryta mam do powiedzenia ponadczasowe „oj tam, oj tam”
Marcin jest poetą po prostu.