Ciekawostka dla wielbicieli Grzegorza Ciechowskiego. W końcu 1989 r. do Warszawy przyjeżdża Niemka Mona Mur, córka emigrantów z Polski, w latach 80. współpracująca m.in. z muzykami Einstürzende Neubauten i Dieterem Meierem z Yello. Przez Małgorzatę Potocką trafiła na Ciechowskiego, który produkuje jej płytę.
Meier nalega na udział orkiestry pod batutą Krzesimira Dębskiego. Nagrana na przełomie 1989 i 1990 r. płyta zostaje odrzucona przez wydawcę jako „za mało komercyjna”. Jednak w Anglii wychodzi mały nakład.
„Warsaw” ukazuje się w końcu 2015 r. Tego, co u G.C. najważniejsze: tekstów, ekspresji, żarliwości, lepiej szukać na płytach Republiki. U Mony Mur Ciechowski odpowiada za aranżacje. „Warsaw” to rodzaj pompatycznej muzyki filmowej, w której syntetyczne brzmienia G.C. i gitara Jana Borysewicza tworzą zaskakujący, nawet groteskowy mariaż z brzmieniami orkiestry. Biorąc pod uwagę drapieżny image i ekspresję wokalistki – brzmi niezwyczajnie, choć ewidentnie płyta jest wyciągnięta z pawlacza. Perełką jest mocne „Go Away” z chórkiem G.C. i szalonymi skrzypcami.
Bardziej aktualnie od muzyki brzmi przedrukowany we wkładce list, który Mona Mur dostała razem z nutami. „Look at the Europe! Heavy times!”, pisze G.C. i żartuje, że zatrudni się w Arktyce. Tak naprawdę wyprodukuje debiuty Kowalskiej, Steczkowskiej i Groniec. Pierwsza była Mona.
Tekst ukazał się 8/1/16 w „Gazecie Wyborczej” – w portalu więcej recenzji