Czasem zdarza się album, który niełatwo opisać, a zasługuje na więcej niż nazwanie dobrym. Tak jest z Why? Czwarta płyta zespołu Yoniego Wolfa jest jak amerykański wędrowiec, hobo – wolna, na żadnym sposobie muzycznego myślenia nie chce się zatrzymać dłużej.
Lider gada, jest nawijaczem, opowiada historie – ale nie tylko. Daj Boże raperom taką umiejętność śpiewania i pomysły na melodie. Podkłady ożywione pianinem, smyczkami nie są ukradzione od The Roots ani Animal Collective, choć poziom i nastrój płyty wskazują, że to ta sama liga. Podobna jest swoboda poruszania się po stumilowym lesie, jakim jest świat muzyki, podobny entuzjazm i solidne brzmienie. I przebojowość, którą Animal Collective tak zgrabnie i bezsensownie ostatnio zgubili.
Wolf ma rozbrajający, skacowany głos, w którym chyba jest zakochany. Ciągle gada do lustra: „Your mom she sits while her hair is in curlers/ smokes weed and listens to that Garrison Keillor/ that’s how I’ll live when I quit my rap career”. Wcześniej ta kariera bywała indierockowa czy folkowa, więc kto wie, może ma na myśli tylko kolejny zwrot. Na koniec sam siebie najlepiej podsumowuje, żartem, mam nadzieję: „I hold my own death as a card in a deck/ to be played when there aren’t no other cards left”.
Tekst ukazał się 16/11/12 w „Gazecie Wyborczej” – w portalu więcej recenzji