Coś z tej półki co Muchy: gitarowy zespół śpiewający niegłupie teksty po polsku do melodyjnych, podpatrzonych u Brytyjczyków piosenek. Główne tematy to miasto, taniec, znajomości z potencjałem i znajomości dopiero potencjalne.
Część utworów wskazuje na łączność między grupami – tak jest z „Mydlanymi bańkami”, łagodniejszą wersją „Najważniejszego dnia” Much, z tekstem w poetyce poznańskiego zespołu („ten wieczór pachnie jak ulice, gdy/ wiosną przytrafi się przelotny dreszcz”). Wrocławskie Neony w 2010 r. wygrały konkurs w Jarocinie, rok później wydały album „Niewolnicy weekendu”. Dziś są triem, ale tę rockową formułę wzbogacają o partie klawiszy.
Gitarzysta i wokalista Dawid Zając ma przerysowany sposób śpiewania: moduluje głos, chwyta powietrze tak, żeby było to słychać. Ten prosty przepis na to, żeby „nagrać” spontaniczność, nie pasuje tylko do wspomnienia z dzieciństwa w Legnicy – „Legalnej Moskwy”. Z drugiej strony dobrze wychodzi Zającowi śpiew falsetem. Z trzeciej – pisze naprawdę fajne teksty: „to tylko przerwa w dostawie szczęścia/ zakłócenia na linii serca” w tytułowej piosence czy „chętnie się umówię z tobą/ na konkurs przeciwności, spotkanie z niedopasowaniem” w „Ostatnim”. Szkoda, że ta prosta płyta to nie debiut, ale i tak jest nieźle.
Tekst ukazał się 31/7/15 w „Gazecie Wyborczej” – w portalu więcej recenzji