Nowy album dziewczyny, która zdaniem mojego kolegi, będącego zarazem jej przyjacielem, robi muzykę dla kobiet. Kolega ma chyba na myśli teksty, w tym ten o córce. O tym, że muzykę Novika przyrządza bardzo dobrą, to już wiedziałem dawno. Tym razem wyłazi poza szablon także ze słowami.
Artystką jest z kategorii „przedstawiać nie trzeba”. Dlatego warto ją przedstawić. Ma koncie płyty solowe, z zespołem Futro i kolaboracje. Jest didżejką, śpiewa i pisze teksty. Od lat prowadzi audycję „Leniwa niedziela” (obecnie w Roxy FM), na której wychowały się tysiące fanów muzyki z pogranicza elektroniki i popu.
Na nowej płycie Novika przesuwa tę granicę jeszcze ładnych parę metrów w stronę popu. Zdarzają się wycieczki w stronę r’n’b, słychać, że artystka jest na bieżąco z nowościami i z uwagą przysłuchuje się temu, co tworzy się na scenie niezależnej – tam łagodna elektronika święci w ostatnich latach triumfy. „Heart Times” jest dojrzała i poważna, ale imponuje też to, jak żywy i różnorodny zestaw piosenek przygotowała Novika. Jest tu radość tworzenia i współpracy z licznymi gośćmi – ich wkład w album jest podkreślany na każdym kroku. Lubię wyczucie Noviki. Przy „Heart Times” jeszcze raz wspierał ją producent i aranżer Bogdan Kondracki, drugą połową utworów podzieliło się czworo producentów. W głównych rolach parę razy obsadziła instrumenty akustyczne – gitary i bębny („Safest”), flet („Mommy’s Song”).
W wywiadzie dla „Gazety” artystka mówiła, że śpiewa teraz „o tym, jak ludzie radzą sobie ze związkami, trudnymi sytuacjami, kryzysem uczuć, upływem czasu”. Jest też o chaosie myśli i nowym znaczeniu słowa „przyjaciel”. O tym, że chyba każdy chciałby cofnąć czas i coś zmienić. Sama Novika daje radę bez wehikułu czasu.
Tekst ukazał się 12/4/13 w „Gazecie Wyborczej”