Intrygujący debiut 20-latki z Nałęczowa. Aleksandra Komsta, czyli Oly., śpiewa po angielsku, gra na ukulele i kalimbie. Mimo młodego wieku nagrała płytę o dojrzałym brzmieniu, stonowaną i nastrojową, ale nie nudną. Pomogli weterani polskiej sceny, na czele z Robertem Amirianem, szefem wytwórni Nextpop.
W podobny sposób, jako mentor, aranżer i muzyk, Amirian wspierał ostatnio np. Fismolla (on też tu śpiewa). Jest coś na rzeczy – Oly także zdaje się bardziej anglosaska niż polska. Też odwołuje się do emocji, śpiewa melancholijnie, czysto i unika przeładowania utworów partiami instrumentów. Jej głos jest wycofany, jakby piosenki służyły do nawiązania intymnej relacji ze słuchaczem, jakby były wyznaniem. Tajemniczy klimat i niewyraźny, „kruchy” śpiew wskazują z kolei, że Nałęczów może leżeć w Islandii.
Organiczne, naturalne brzmienia łączą się z dyskretnymi syntezatorami, mnożą się śliczne refreny, jak „The Loneliest Whale On Earth” czy „Afterlife”. A więc seria ładnych melodii i aranżacji? Nie tylko. „King Of Wind” jest majstersztykiem, w którym śmiały, niemal awangardowy akompaniament przez kilka minut prowadzi do paru słów, zwykłych akordów na koniec utworu. Oly. może się trochę kryguje, ale umie zrobić znacznie więcej niż zgrabną muzykę na wieczór.
Tekst ukazał się 26/6/15 w „Gazecie Wyborczej” – w portalu więcej recenzji
Pingback:2015 – płyty roku, polskie i zagraniczne – Ktoś Ruszał Moje Płyty