Trzecia rzecz jednego z najbardziej oryginalnych zespołów polskiego alternatywnego rocka. Trio Organizm gra obok mód, ma wyostrzone, dopieszczone brzmienie – chłodne i teraz mocno elektroniczne – i ciężkie tematy w tekstach.
Jako najważniejszą piosenkę „Plaży Babel” odczytuję posępne „Wydmy”. Hipnotyczny rytm, klaustrofobiczny nastrój i opowieść o relacji dość powszedniej: „Rozśmiesz mnie, powiedz, że wiesz, czego chcesz (...) powiedz mi proszę, kogo mam udawać, żeby wreszcie poczuć się sobą”. O relacji z samym sobą. Tyle tu myślenia o związku między dwojgiem ludzi, ile przeglądania się w drugiej osobie: dawniej byliśmy lepsi, byłem lepszy. W gitarowym, nawiązującym do dawnego brzmienia Organizmu „Odliczaniu” Jędrek Dąbrowski śpiewa: „Teraz muszę walczyć, by poczuć cokolwiek”.
Sama perspektywa narratora, rozpatrywanie wszystkiego tylko z własnego punktu widzenia, jest przygnębiająca. Ten facet jak ognia boi się przeciętności, kocha kontrasty, skrajne punkty na skali. W refrenie „Oceanii” deklaruje: „Mam podzielną uwagę/ potrafię kochać i serce wciąż mieć jak kamień”. Piękna „Doba hotelowa” sugeruje, że doświadczenia zostały zebrane: „Zużyłem wszystkie rodzaje miłości/ chodziłem w chmurach, brodziłem w mule wzruszony do łez”, ale plon się nie przyda. Narrator wypisuje się z tej zabawy. Ważna, mocna płyta.
Tekst ukazał się 11/9/15 w „Gazecie Wyborczej” – w portalu więcej recenzji