Warszawsko-sosnowiecki 52um na etapie pierwszej płyty był dla mnie symbolem D.I.Y., raczej przedsięwzięciem czy wyzwaniem rzuconym światu, niż zespołem muzycznym. Wtedy w ten projekt zaangażowało się kilkadziesiąt osób. Debiutanckie wydawnictwo składało się z właściwej płyty, ze świetnych remiksów i, na deser, z DVD pełnego dość ciężkich filmów do tej muzyki.
Ołeksandr Myched w książce "Zmieszam z węglem twoją krew", zapuścił się w tereny
obce i zagadkowe nie tylko dla Polaków, ale też dla wielu Ukraińców.