Dziś moje pisanie wróciło do „GW”. Nie spodziewałem się tego. To znaczy sam wymyśliłem krótkie kawałki o piosenkach, więc nie zaskoczyło mnie to, że to ja je piszę. Niemniej to dziwne uczucie: pójść rano do kiosku i jeszcze raz zobaczyć swoje nazwisko.
Zrobili taki nowy magazyn „Wielka Sobota” – on ma 44 strony, a zwykła gazeta 12. W kiosku za 7,99, w internecie w abonamencie. Tam, dopóki redakcji wystarczy cierpliwości, zamierzam wyrzucać z siebie historyjki o tym, jak się piosenki plotą. Jak naprowadziłem się na ten pomysł i dlaczego chcę to robić, opisuję (mam nadzieję) zwięźle w pierwszym z tych tekstów. Patronką jest mi Patti Smith i jej niezapomniana wersja „Glorii” z repertuaru Them i Vana Morrisona, jedna z najprostszych piosenek z historii.
Okazuje się, że nawet tak małą rzecz da się obrócić, można zmienić jej wektor, jeśli ma się dość odwagi i pomysł. Nie chodzi mi tylko o dopisaną przez Patti Smith jakąś połowę tekstu, z magicznym, niesamowitym otwierającym zdaniem „Jesus died for somebody’s sins but not mine”, ale też o to, że oto kobieta bierze rockowy utwór o magnetycznej dziewczynie i zupełnie zmienia jego wymowę. Paradoksalnie dzieje się tak dlatego, że nie zmieniła tej jednej dość ważnej rzeczy – zostawiła męską perspektywę, męską narrację. Śpiewa do kobiety.
Dzisiaj taki numer pewnie by nie przeszedł. Nie da się bez pytania wziąć czyjejś piosenki, pozmieniać jej dowolnie i poprzestawiać, a potem wypuścić pod patronatem in excelsis Deo. Wtedy się dało.
Tekst jest tutaj, za wszelkie uwagi będę wdzięczny.