Piotr Połoz to w życiu równoległym basista rockandrollowego składu Psychocukier. Jako producent elektroniki znany wcześniej pod pseudonimami Deuce oraz Tsar Poloz; członek duetu Tsvey.
Jego ziarnista, silnie zrytmizowana elektronika nie wpisuje się ani w ostatnie propozycje zasłużonej wytwórni Mik Musik, ani w rzekome szaleństwo warszawskich imprez z muzyką techno. Autor „1 Drop of Autumn” nie próbuje się podpiąć pod aktualną modę ani zgapiać od krajowych kolegów. Jeśli już, to można się dogrzebiać pokrewieństwa z muzyką... Wilhelma Brasa, twórcy analogowej elektroniki związanego ze Śląskiem. A raczej z poszukiwaniami, które prowadził on ładne kilka lat temu.
Łodzianin Połoz idzie odrębną drogą, trochę światową, a trochę lokalną czy nawet prowincjonalną. To psychodelia, techno i elektro, żadnych wygłupów. Wielkie wrażenie robi zwłaszcza przesterowane, nadgniłe „Goblins in Heaven”, gdzie puls techno miesza się z plemiennym, afrykańskim czy afrobrazylijskim rytmem. Połoz przesterowuje, miażdży, co bardzo mi się podoba, ale zarazem zupełnie nie jest nowe, pasuje do konwencji. W kontekście takich jego projektów jak czteroczęściowa kompilacja „My Name Was Deuce” zaskakuje jednak to, jak uporządkowana jest „1 Drop of Autumn” i że artysta sporo uwagi poświęca dramaturgii i melodii. To już nie brzmi jak chaotyczny zbiorek „tego, nad czym pracowałem przez ostatni rok/dziesięć lat”, ale jak konkretny kawał muzyki, z którego wycięto wszystko, co zbędne.
Tekst ukazał się 21/9/18 w Wyborcza.pl/kultura – tamże więcej recenzji