Jeżeli myślimy o 13-osobowym składzie perkusyjnym, to na ogół dzieś z oddali już słyszymy łomot bębnów. W przypadku Remontu Pomp to pozory. Dawno nie słuchałem tak uspokajającej płyty.
Stół to ten mebel, przy którym się spotykamy, żeby jeść, rozmawiać, a nawet grać – w warcaby czy na instrumentach. Kilka lat temu spektakl-koncert „Stolik” wykonywany na specjalnie przygotowanym elektroakustycznym stole prezentowała wrocławska grupa Karbido. Powstało nawet DVD z tym materiałem.
Teraz na drugiej po „Złotej platynie” płycie trójmiejska grupa Remont Pomp łączy brzmienia instrumentów perkusyjnych i... stołowych. Do tego różnego rodzaju mocne bębny, z djembe na czele, a także gdzieś na szarym końcu klarnety i saksofon Mikołaja Trzaski oraz gitara Jarosława Marciszewskiego (Popsysze) – instrumenty melodyczne, choć niejedyne na „Pomp Power”.
A instrumenty stołowe? To przedmioty codziennego użytku. Różne garnki, butelki, bęben przygotowany ze zużytej butli gazowej, a także kieliszki czy szklanki (w różnym stopniu wypełnione wodą, bo grające melodie). Do tego naturalnie klaszczące dłonie, bo i te przydają się przy stole.
Filip Lech zwrócił uwagę na niezwykłe zniuansowanie dźwięków tworzonych przez członków aż 13-osobowego Remontu Pomp. Rzeczywiście, mocny i głośny rytm, wokół którego oscylują te „domowe” dźwięki, zdarza się rzadko. Znacznie częściej Remont Pomp układa subtelniejsze zjawiska dźwiękowe – gra cicho i precyzyjnie, a dźwięki układają się w dynamiczny wzór. Saksofon i gitara najwięcej do powiedzenia mają w utworach „Szybki straszny dąb” oraz „Volunteers Retrospection”, gdzie pracują w skalach bliskowschodnich.
Lubię też „Urwał następnemu”, gdzie z różnych, jeśli dobrze słyszę, rur oraz fletu dobywają się przeciągłe, upiorne dźwięki. Z początku pozbawiony wyraźnego rytmu ambient wzbogaca się o brzęczącą, metaliczną figurę rytmiczną, później – wciąż w obecności skrzypiących dźwięków – odzywa się drewno. W melancholijnym „Żar raz” po siedmiu minutach tajemniczych brzmień do głosu dochodzą... głosy. Piorunujące wrażenie. Uświadamiam sobie, że liczny zespół chętniej wsłuchuje się w najcichsze dźwiękowe znaki, niż bez opamiętania tłucze w bębny.
Remont Pomp działa przy Polskim Stowarzyszeniu na rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym Koło w Gdańsku. Ci chłopcy i dziewczyny nawiązują do muzyki afrykańskiej i bliskowschodniej, a nawet do muzyki współczesnej obecnej w filharmoniach. Odbywają regularne próby, ćwiczą, improwizują i przede wszystkim rozmawiają, dyskutują o swojej muzyce. Prawdopodobnie przy jakimś wygodnym stole.
Bardzo łatwo jest kopiować zachodnie piosenkopisarstwo. Podczas gdy część rodzimych muzyków do perfekcji doprowadzała jamajski zaśpiew i amerykańskie „yeah” czy „fuck”, muzycy Remont Pomp (zresztą nie tylko Polacy) szukali w sobie. Znaleźli bardzo oryginalną i wciągającą muzykę, której można im tylko zazdrościć.
Tekst ukazał się 7/2/17 w Wyborcza.pl/kultura – tamże więcej recenzji