Rzadkość w katalogu niestrudzonej wytwórni ForTune, wydającej głównie artystów z jazzowej sceny improwizowanej – oto album ze świata gitarowego ciężaru. Na swojej trzeciej płycie Searching For Calm oddaje hołd muzyce gitarowej różnej proweniencji, ale jest też miejsce na fragmenty niemal jazzowe.
Sosnowiecko-chorzowska ekipa uwielbia ekwilibrystyczne zagrywki gitarowe i połamane rytmy. Fantastyczne wrażenie robi zwłaszcza „Biting the Tongue”, w którym od energicznego bitu perkusji i od tonacji odpadają przybrudzone pętelki dwóch gitar. Refren jest wręcz popowy, a sekcja dęta daje sygnał do tańca, jakby to była piosenka Fair Weather Friends, innego zespołu Michała Maślaka, wokalisty rozpoznawalnego po dwóch taktach.
A potem przegląd wojsk Searching For Calm: college rock rodem z lat 90., stare dobre Soundgarden prosto z płyty „Badmotorfinger”, włącznie z wokalem w stylu Chrisa Cornella („Dog Fights”), ballada z niepokojącym gitarowym maczkiem ożywiona za pomocą brytyjskiego pop rocka („8 Bits”), emocjonalny math rock ze zmodyfikowanym brzmieniem wokalu („A Feminino Phenomenon of Inorganic Matter”) oraz niepokojąca, rozdygotana ballada a la At the Drive-In z elementami reggae i piłującym riffowym atakiem, ze słowami: „Let’s pretend we’re like no others/ let’s share our disorder” („Timekeeper”). Można wybierać, przebierać i się cieszyć.
Jednak wypluwanie zdań o tym, że jeden utwór jest zrobiony tak, a drugi inaczej, nie jest potrzebne Searching For Calm. Parę utworów z tej płyty uwielbiam. W „Under the Surface” zachwycają mnie przewodni motyw basu traktowanego klangiem i akordami, gadany wokal, rozchwiana gitara przypominająca Łukasza Rychlickiego z Kristen, biorę nawet końcowy fragment, gdy obie gitary, każda w innym kanale, szyją nakładające się na siebie wzory. Searching For Calm niby bawią się ze słuchaczem w muzyczne podchody, ale nagrali zestaw poważnych piosenek skrzących się pomysłami i nieszablonowymi rozwiązaniami.
Tekst ukazał się 24/5/15 w Wyborcza.pl/kultura – tamże więcej recenzji