Nowy album 48-letniego Marka Kozeleka, autora jednej z najlepszych płyt 2014 r. Fantastyczne w „Benji” było to, że poprzez historie rodziny i przyjaciół poetycko opowiadała o życiu, bliskości i śmierci.
„Universal Themes” to z kolei relacja ze wszystkiego: koncertów kolegów, oglądania konkretnego serialu na HBO, wypełniania formularza wizowego. Ani to ciekawe, ani odważne, ani tak piękne muzycznie jak poprzedni album. Za to uderza relacja słów z muzyką. Sporo pracy z grającym na gitarze klasycznej Kozelekiem ma znany z Sonic Youth perkusista Steve Shelley. Także dzięki niemu utwory o średniej długości bliskiej dziewięciu minut nie zabijają nudą, za to dynamiką, dygresjami i powracaniem tematów nawiązują do słów historyjek. Jest więc nieźle, choć było znacznie lepiej.
Wrażliwy artysta ostatnio zwyzywał ze sceny dziennikarkę, z którą nie chciał rozmawiać. Na „Universal Themes” śpiewa o kobiecie, którą pijaną zabrał do hotelu, ale „jak dżentelmen nawet nie próbował”. Pomysł na skłonnego do wzruszeń buca, którego „nie obchodzi, co o nim myślą” zaprowadził więc Sun Kil Moon na manowce – Kozelek to już oficjalnie dureń. Ciekawe, czy na Off Festivalu w Katowicach dotknie spraw najważniejszych, czy znów Bogu ducha winną osobę nazwie dziwką. Może zrobi obie te rzeczy?
Tekst ukazał się 12/6/15 w „Gazecie Wyborczej” – w portalu więcej recenzji
Pingback:Najlepsze płyty roku 2015 - Jacek Świąder | Ktoś Ruszał Moje Płyty