Zespół, który trzy lata temu był „największą polską reaktywacją”, nie czuł się chyba za dobrze w szatach powracających mistrzów i wziął się do regularnej roboty.
Super Girl Romantic Boys zaczynali w latach 90., debiutancki album udało im się wydać dopiero w 2013 r. Później ukazała się winylowa epka, która teraz wraz z pięcioma nowymi (jeszcze lepszymi) piosenkami złożyła się na cały album.
Czar SGRB wynika z połączenia punkowej metody „zrób to sam” z syntezatorami z lat 70. i 80., automatem perkusyjnym i mocno przetworzoną gitarą, a przede wszystkim z tekstami o alienacji, poczuciu beznadziei i przytłoczenia technologią. Największym atutem grupy są wokalne duety Ewik i Kostii. Depresyjne nastroje („poczujesz się wolny/ jak reklamówka, którą porwał wiatr (...) to będzie zimne i samotne lato”) zdaniem SGRB należy roztańczyć na nowofalowej, monochromatycznej dyskotece pod czarnymi chmurami.
W wolniejszych od płytowej średniej „Cieniach” Ewik śpiewa: „Mam serce papierowe, można łatwo je podrzeć/ zawsze mogę posklejać, bedzie jak nowe”, później: „To, co kiedyś było sercem, pustym workiem stało się”. Z łagodnej muzyki wynika puenta: „Nic nie może już cię zranić/ nożyce, złe słowo czy kamień”.
Czy Super Girl Romantic Boys stali się nietykalną świętością polskiej sceny muzycznej? Ewik w „Gorzko, gorzko” ujmuje to inaczej: „Mieliśmy inni być/ inni niż wszyscy wy/ może zmienił nas sztuczny blask zimnych miast/ teraz jesteśmy jednymi z was”.
Tekst ukazał się 18/3/16 w „Gazecie Wyborczej” – w portalu więcej recenzji