Nie potrafię żyć bez muzyki, muszę sobie codziennie puścić „Desire” Dylana, żeby funkcjonować, więc chyba muzyka jest zajebiście ważna. Jednak o wiele większy sens ma zbudowanie domu albo drogi niż napisanie piosenki – mówi Karol. Gadaliśmy na okoliczność warszawskiego numeru „Lampy”, o pisaniu o Warszawie po angielsku i masie innych atrakcji.
Szukam bodźców u Jakuba Ziołka i ukojenia u Mary Lattimore. A do tego polecam
spaghetti western Giorgio Fazera, szorstkość Order of the Rainbow Girls i wiele innych.