Od premiery mija już dobre pół roku, ale trzeba pisać o zjawiskach takich jak Co, czyli Maciek Kujawski. Zjawisko na etapie pierwszej płyty („!Comoc”, wyd. !mik.musik!, 2004) dostrzegł ponoć kultowy (!) brytyjski (!) magazyn „The Wire”. Teraz naczytałem się o powrocie do hip-hopu, do jego dekonstrukcji i „doskonałej” dla niego alternatywy, ale posłuchawszy, zorientowałem się, iż pan Maciek zrobił na komputerze płytę bardzo długą i jednorodną.
Szukam bodźców u Jakuba Ziołka i ukojenia u Mary Lattimore. A do tego polecam
spaghetti western Giorgio Fazera, szorstkość Order of the Rainbow Girls i wiele innych.