Menu Zamknij

Tag: Cut Copy

Nie napiszę o #4

Czy w WordPressie na komór­kę dzia­ła szkic? Działa, cho­ciaż nie umie robić aka­pi­tów. Do rze­czy. Słuchałem ostat­nio kil­ku płyt, zale­gło­ści z minio­ne­go roku, wybie­ra­łem z pod­su­mo­wań te, któ­re zain­try­go­wa­ły mnie opi­sem albo zna­jo­mym nazwi­skiem, słu­cha­łem ze wsty­du, że nie znam, albo z cie­ka­wo­ści. Niektóre z plyt od razu zapo­mnia­łem, innym poświę­ci­łem wię­cej niż jed­no prze­słu­cha­nie. Oto krót­kie, nie­upo­rząd­ko­wa­ne wrażenia.

Cut Copy – Free Your Mind

Prostolinijne, chy­trze nawią­zu­ją­ce i mimo pew­nej róż­no­rod­no­ści nużą­ce. Chciało im się? Mi nie.

Jason Isbell – Southeastern

Przyjemny i wia­ry­god­ny, ale tyl­ko tyle. Folk main­stre­amo­wy, dobry, bo nie kiblo­wo-sypial­nia­ny, i nie­uda­ne prze­ste­ry. Ciekawy głos.

Superchunk – I Hate Music

Wyrosło parę poko­leń zespo­łów, któ­re robią to samo lepiej, ale wsty­du nie ma. Z sen­ty­men­tu można.

Los Campesinos! – No Blues

Oni wła­śnie są jed­nym z tych zespo­łów, któ­re wyro­sły. Mieli już bar­dziej uda­ne pły­ty, jed­nak uro­ku nie tra­cą. Trója bez szyn?