Szukam bodźców u Jakuba Ziołka i ukojenia u Mary Lattimore. A do tego polecam
spaghetti western Giorgio Fazera, szorstkość Order of the Rainbow Girls i wiele innych.
Klucz do książki znajduję gdzieś w jednej czwartej tekstu, gdy autor szczerze, ale bez rozczulania się opisuje stany lękowe i nerwicę, na którą zapadł jako bezrobotny magister.
O tej książce można pisać dużymi literami i dużymi słowami. Ten prosty i chwalebny zabieg sprawiłby jednak, że „Internat” przestałby być tym, czym jest – książką o nas, o tobie, o mnie. Świetną książką.
Ona nie jest tym, czym się wydaje, ale czyta się świetnie. Książka deWitta to rozkoszna powieść przygodowa z pięknym literackim językiem i cudowną dawką absurdu. Coś dokładnie mojego.
W Polsce ukazała się książka „Załatw publikę i spadaj. W poszukiwaniu Jamesa Browna, amerykańskiej duszy i muzyki soul”. Dobry tytuł.
Wydana przez Czarne książka Pawła Sołtysa to rzecz dla wrażliwych od czułego i uważnego pisarza. Nie wiem, od jak dawna Sołtys pisze opowiadania, ale w swej pierwszej książce nie strzela na wiwat. „Mikrotyki” to kąpiel w melancholii.