Ładna tautologiczna nazwa i równie wystudiowany elektro-pop. Wokalista Jeremy Greenspan wygląda jak twój sąsiad, do bólu zwykły, przegięty w tej zwykłości, w flanelowej koszuli zbyt prawdziwy, by być prawdziwy.
Szukam bodźców u Jakuba Ziołka i ukojenia u Mary Lattimore. A do tego polecam
spaghetti western Giorgio Fazera, szorstkość Order of the Rainbow Girls i wiele innych.