Oto facet, który z punkowej rewolucji lat 70. wybrał to, co najlepsze – energię, otwartość i zgrzyt – żeby zostać postpunkowym bardem. Osobny, ironiczny, romantyczny, sprawnie poruszający się po różnych gatunkach i stawiający na mocną treść. Akompaniują mu słynni The Roots – zespół, który w latach 90. stał się symbolem granego na żywych instrumentach hip-hopu.
Szukam bodźców u Jakuba Ziołka i ukojenia u Mary Lattimore. A do tego polecam
spaghetti western Giorgio Fazera, szorstkość Order of the Rainbow Girls i wiele innych.