Nie ma żadnego głosu, nie ma piosenek, są utwory. Ale nie takie nudne, z czapy podane, tylko wciąż zmieniające się, czy raczej zawierające w sobie kolejne mikrokompozycje. Takie matrioszki robi Psychogeografia.
Szukam bodźców u Jakuba Ziołka i ukojenia u Mary Lattimore. A do tego polecam
spaghetti western Giorgio Fazera, szorstkość Order of the Rainbow Girls i wiele innych.