Marcin Masecki wydał właśnie, w ciągu tygodnia, dwie płyty. Na jednej są ostatnie sonaty Beethovena zagrane „na głucho”, w zatyczkach, bo kompozytor, pisząc je, od dawna był głuchy. Tropem wcześniejszej „Die Kunst der Fuge” Bacha, płyta uczłowiecza i aktualizuje wybitne, zastygłe dzieło.
Szukam bodźców u Jakuba Ziołka i ukojenia u Mary Lattimore. A do tego polecam
spaghetti western Giorgio Fazera, szorstkość Order of the Rainbow Girls i wiele innych.