„Lite” w nazwie polega na tym, że zwykły skład Melvins, grupy ukochanej przez ich lokalnego naśladowcę Kurta Cobaina, zawiera dwóch perkusistów. To bardzo powolna i ciężka muzyka, gdzieś między metalem a hard rockiem, mniejsza o nazwy, z podwójną dawką wariactwa i czarnego humoru.
Szukam bodźców u Jakuba Ziołka i ukojenia u Mary Lattimore. A do tego polecam
spaghetti western Giorgio Fazera, szorstkość Order of the Rainbow Girls i wiele innych.