Mam dzisiaj w menu trzy duety. Dwa są polskie, a jeden amerykańsko-niemiecki i nieistniejący. Płyty Ostrowskiego i Ziołka oraz Bączyka i Polaka moim zdaniem gadają z solowymi dokonaniami Prekopa i Rothera. Na pewno nie są od nich gorsze.
Szukam bodźców u Jakuba Ziołka i ukojenia u Mary Lattimore. A do tego polecam
spaghetti western Giorgio Fazera, szorstkość Order of the Rainbow Girls i wiele innych.