Wiele hałasu w słusznej sprawie żywotności muzyki żydowskiej. Przychodzą młode samouki i rżną sentymentalną, a ognistą wyżej wymienioną, aż wióry lecą. Wchodzą na obszar jazzowy – dobrze improwizują, na teren noise’owy i rockowy – mają ekspresję.
Szukam bodźców u Jakuba Ziołka i ukojenia u Mary Lattimore. A do tego polecam
spaghetti western Giorgio Fazera, szorstkość Order of the Rainbow Girls i wiele innych.