W starej Polsce niby zima stulecia lub więcej, ale mróz na szybach przeterminowanych ikarusów nie jest czarodziejski. Jest syfny jak sto pięćdziesiąt. Śnieg islandzki – inna rozmowa – czystszy, lód bardziej szklisty. Mum nie liczy przetrwanych zim, nie emocjonuje się tym, ile jest stopni na minusie, nie sprawdza, czy latem jest ponad piętnaście. Mróz, zaspy, brudne błoto nie rzutują. Mecz o trzecie miejsce w Europie w czymś o nazwie szczypiorniak – też nie.
Szukam bodźców u Jakuba Ziołka i ukojenia u Mary Lattimore. A do tego polecam
spaghetti western Giorgio Fazera, szorstkość Order of the Rainbow Girls i wiele innych.