Artystka pięć lat temu błysnęła bardzo dobrym albumem „Tak zwyczajny dzień”. Zarówno muzyczna zawartość, jak i wizerunek Karoliny Kozak z tamtego okresu czyniły z niej „dziewczynę z sąsiedztwa”, sympatyczną i bystrą, naturalną, nawet eko, i bezpośrednią, ciepłą.
Szukam bodźców u Jakuba Ziołka i ukojenia u Mary Lattimore. A do tego polecam
spaghetti western Giorgio Fazera, szorstkość Order of the Rainbow Girls i wiele innych.