Gdy modne portale rekapitulowały rok 2011, wysoko umieszczały płytę Oneohtrix Point Never. Facet gra muzykę eksperymentalną, monotonną i cichą, lubiącą się niepostrzeżenie mutować. Ściśle elektroniczną. W mojej spiskowej teorii dziejów ta płyta została dostrzeżona wyłącznie dlatego, że pokochali ją muzycy Animal Collective, bogowie alternatywy XXI wieku.
Szukam bodźców u Jakuba Ziołka i ukojenia u Mary Lattimore. A do tego polecam
spaghetti western Giorgio Fazera, szorstkość Order of the Rainbow Girls i wiele innych.