Warszawską grupę można by przypiąć do melodyjnych garażowców z USA, z lat 90., jak Weezer lub Nada Surf, ale oni w porównaniu z Test Prints są nudziarzami. Może dlatego, że piosenki z „Hell For Beginners” są krótkie i raczej proste?
Szukam bodźców u Jakuba Ziołka i ukojenia u Mary Lattimore. A do tego polecam
spaghetti western Giorgio Fazera, szorstkość Order of the Rainbow Girls i wiele innych.