W samo Święto Zmarłych kolejną w tym roku półtoragodzinną płytę wydał Mark Kozelek, największy gaduła muzyki niezależnej (poprzedni album „Mark Kozelek” ukazał się wiosną nie pod szyldem zespołu, tylko pod nazwiskiem).
Szukam bodźców u Jakuba Ziołka i ukojenia u Mary Lattimore. A do tego polecam
spaghetti western Giorgio Fazera, szorstkość Order of the Rainbow Girls i wiele innych.